Szał szycia
Moi mężczyźni wyjechali na kilka dni, a ja nie marnując ani chwilki i nie zastanawiając się nawet co z tym wolnym, ofiarowanym mi czasem począć, usiadłam do maszyny. Szyłam jak w amoku, ale doładowałam się pozytywną energią.
Jestem bardzo szczęśliwa bo udało mi się dokończyć kołderkę dla chłopców. Nazwałam ją "tęczowym zoo". Panel do niej przywiozłam sobie z Pragi jeszcze w kwietniu. Oczarował mnie wówczas, ale praca szła bardzo powoli, z doskoku. Dziś mogę jednak pokazać całość. Przyznam, że pikowanie takiego formatu bywa kłopotliwe, ale założyłam, że patchwork nie powinien być idealny i w pewnym momencie przestałam walczyć z niedociągnięciami. Nie drażnią mnie, więc mają rację bytu ;) Poza tym nieźle nadwyrężyłam sobie nadgarstki przyszywając lamówkę ręcznie, ale nie chciałam, by szew był widoczny. Chyba następnym razem dam sobie z tym spokój ;)
Czy te zwierzaki nie są urocze?
Jutro rozpoczynam studia podyplomowe, więc szycie będzie musiało zejść na dalszy plan. Ponieważ bardzo ucieszyła mnie wieść o przyjęciu na studia postanowiłam sobie coś w nagrodę uszyć. A żeby było studencko według tego pomysłu powstał piórnik.
Jakoś w marszczeniach pochowały mi się z przodu wszystkie kropki w kolorze fuksji, które tak fajnie ożywiają tył.
Potem jeszcze szybciutko zmajstrowałam sobie do kompletu nowy chustecznik. Stary mi się już znudził, a poza tym nie pasował :)
Z praktycznych przedmiotów uszyłam torbę na jednorazówki, którą już daaawno planowałam.
Nadejście jesieni chciałam powitać nieco jaśniejszymi barwami stąd małe zmiany na blogu. Mam nadzieję, że na lepsze :)
Na koniec chciałam się pochwalić paczką jaką dziś odebrałam. Pod koniec czerwca przeżyliśmy rodzinną przygodę dzięki Ani i Jankowi z Niezapominajki. Piękne zdjęcia ich autorstwa prezentują się w albumie stworzonym przez Magdę.
Usiadłam, oglądałam i oglądałam wciąż od nowa. Sami zobaczcie...
Jestem bardzo szczęśliwa bo udało mi się dokończyć kołderkę dla chłopców. Nazwałam ją "tęczowym zoo". Panel do niej przywiozłam sobie z Pragi jeszcze w kwietniu. Oczarował mnie wówczas, ale praca szła bardzo powoli, z doskoku. Dziś mogę jednak pokazać całość. Przyznam, że pikowanie takiego formatu bywa kłopotliwe, ale założyłam, że patchwork nie powinien być idealny i w pewnym momencie przestałam walczyć z niedociągnięciami. Nie drażnią mnie, więc mają rację bytu ;) Poza tym nieźle nadwyrężyłam sobie nadgarstki przyszywając lamówkę ręcznie, ale nie chciałam, by szew był widoczny. Chyba następnym razem dam sobie z tym spokój ;)
Czy te zwierzaki nie są urocze?
Jutro rozpoczynam studia podyplomowe, więc szycie będzie musiało zejść na dalszy plan. Ponieważ bardzo ucieszyła mnie wieść o przyjęciu na studia postanowiłam sobie coś w nagrodę uszyć. A żeby było studencko według tego pomysłu powstał piórnik.
Jakoś w marszczeniach pochowały mi się z przodu wszystkie kropki w kolorze fuksji, które tak fajnie ożywiają tył.
Potem jeszcze szybciutko zmajstrowałam sobie do kompletu nowy chustecznik. Stary mi się już znudził, a poza tym nie pasował :)
Z praktycznych przedmiotów uszyłam torbę na jednorazówki, którą już daaawno planowałam.
Nadejście jesieni chciałam powitać nieco jaśniejszymi barwami stąd małe zmiany na blogu. Mam nadzieję, że na lepsze :)
Na koniec chciałam się pochwalić paczką jaką dziś odebrałam. Pod koniec czerwca przeżyliśmy rodzinną przygodę dzięki Ani i Jankowi z Niezapominajki. Piękne zdjęcia ich autorstwa prezentują się w albumie stworzonym przez Magdę.
Usiadłam, oglądałam i oglądałam wciąż od nowa. Sami zobaczcie...
Tyle miałam do pokazania dziś, ale niewykluczone, że do maszyny jeszcze dziś wrócę :)
Dobrze to skwitowałaś: szał szycia:)
OdpowiedzUsuńJuż na zwiastunie narzuty w poprzednim poście było widać, że świetnie dobrałaś tkaniny do zwierzaków - całość jest taka radosna i na pewno to będzie ulubiona narzuta chłopców! Spodobał mi się też układ - taka asymetryczna symetria:)
jak kiedyś moi wyjadą to chyba zmałpuję pomysł z torbą na jednorazówki!
Jakie to wszystko śliczne... a kołderka kolorystycznie bajka po prostu:)))!Pozdrawiam, Ewa:)!
OdpowiedzUsuń